Logo Zephyrnet

Poszliśmy z plecakami z walizkami we Włoszech i to był bałagan

Data:

(CNN) - Jak wiele osób, stosunkowo wcześnie w moim życiu rozwinęłam obsesję na punkcie Włoch. W przeciwieństwie do wielu ludzi, moja była prawdopodobnie zainspirowana kreskówkową sekwencją snów, w której Miś Yogi i jego dziewczyna Cindy żeglowali przez Wenecję na gondoli.

Szybko przeszedłem do klasycznych inspiracji – „Światło na placu” z Olivią de Havilland i George'em Hamiltonem oraz „Rzymskie wakacje” z Audrey Hepburn i Gregorym Peckem – ale tak naprawdę wszystko, co dotyczy Włoch.

To jedyne wyjaśnienie, jakie mam, żeby zobaczyć Mary Kate i Ashley Olsen „Kiedy w Rzymie" wiele razy.

Po raz pierwszy zasmakowałem tego pięknego kraju podczas szkolnej wycieczki do Florencji, podczas której ja i moi przyjaciele świetnie się bawiliśmy odtwarzając sceny z książki, jedząc lody, spacerując wzdłuż rzeki Arno i spędzając czas przy Duomo.

Wyszedłem pragnąc więcej.

Po egzaminach szkolnych zacząłem planować mini-wycieczkę do Włoch z moją siostrą, która jest tylko rok młodsza ode mnie, aby móc ponownie odwiedzić Florencję i pojechać do kilku innych włoskich miast, które widziałem tylko w filmach i ee, bajki.

Niechętni turystom

Wycieczka, która zmieniła moje życie - Florencja - Tamara Hardingham-Gill

Tamara Hardingham-Gill zapragnęła spontanicznych podróży podczas wycieczki po Włoszech z siostrą.

Tamary Hardingham-Gill

Technicznie była to wycieczka z plecakiem. Mieliśmy wszystko, czego potrzebował turysta — przewodnik Lonely Planet i niejasny plan podróży.

Jedynym problemem było to, że nie zależało nam na plecakach.

Zamiast tego w sierpniu 2001 roku, kiedy wyruszyliśmy w podróż, która zabrała nas z Werony do Wenecji, zdecydowaliśmy, że o wiele wygodniej będzie wcisnąć nasz dobytek w dwie kolosalne walizki.

Pojemny bagaż był kluczowy. Potrzebowaliśmy wszystkich strojów, jakie tylko mogliśmy w nie wcisnąć. Myśl o pojawieniu się w Muzeach Watykańskich lub Galerii Uffizi we Florencji, wyglądając na nawet lekko rozczochraną, była czymś, czego nawet nie bralibyśmy pod uwagę.

Wiedzieliśmy, że będziemy oglądać zdjęcia przez wiele lat i chcieliśmy mieć pewność, że spodoba nam się to, co zobaczymy. Na szczęście było to przed posiadaniem aparatów cyfrowych, w przeciwnym razie zmarnowalibyśmy godziny podróży na usuwanie i ponowne robienie zdjęć.

Po przybyciu do „Miasta miłości” w środku nocy, wciągnęliśmy nasze ogromne torby do hostelu dzielonego przez prawdziwych turystów z plecakami.

Wyglądały przerażające, gdy nasze walizki wybijały kawałki ścian, podczas gdy próbowaliśmy zmieścić je pod łóżkami piętrowymi.

Błogo nieświadomi tego, jak śmiesznie wyglądamy, rozpakowaliśmy się i rozmawialiśmy z nimi o ich wyczynach, rekomendując miejsca do zobaczenia.

Następne kilka upalnych dni spędziliśmy na ciągłym gubieniu się w Weronie, machaniu naszą Lonely Planet i od czasu do czasu próbowaniu włoskich zwrotów.

Tak długo zajęło nam znalezienie „grobu Julii”, sarkofagu pod dawnym klasztorem San Francesco al Corso, o którym mówi się, że ma związek z tragiczną historią miłosną Szekspira. Właściwie pamiętam więcej z przypadkowych miejsc, w których się znaleźliśmy niż sam grób.

Kiedy w końcu go zlokalizowaliśmy, moja siostra weszła do środka i udawała martwą, tak po prostu.

Następnego dnia, ponieważ nasze walizki nie były już wystarczająco ciężkie, ruszyliśmy do sklepu Fiorucci, kupując sukienki i buty, które z trudem wkładaliśmy w nie.

Kiedy nadszedł czas ruszania w drogę, nasi nowi znajomi z hostelu, którzy wyjeżdżali tego samego dnia, zaprosili nas, abyśmy towarzyszyli im na dworcu — mimo ogromnego bagażu zostaliśmy przyjęci jako backpackersi!

Ale po 10 minutach patrzenia na nas, którzy głośno zdrapywaliśmy nasze nieporęczne walizki po brukowanych ulicach, bezceremonialnie nas porzucili.

Być może wstydzili się być widziani z tak źle przygotowanymi podróżnikami.

Podróżuj według kaprysu

Podróż, która zmieniła moje życie - Tamara Hardingham-Gill - Włochy

Dwutygodniowa podróż była pełna wzlotów i upadków, ale oboje postrzegają to jako jeden z najlepszych okresów w ich życiu.

Dzięki uprzejmości Tamary Hardingham-Gill

Nasz brak przygotowania rozciągnął się na rozkłady jazdy pociągów.

Po prostu przeciągaliśmy nasze walizki na stację miejską tak wcześnie, jak tylko mogliśmy, w zależności od tego, ile czasu zajęło nam przygotowanie się tego ranka, i mieliśmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Oznaczało to również, że często byliśmy głodni.

W tamtych czasach większość restauracji we Włoszech działała w ściśle określonych porach posiłków, więc często przyjeżdżaliśmy do miasta około godziny 3 po południu zdesperowani na porcję pizzy lub makaronu, tylko po to, by powitać nas zamkniętymi drzwiami i okiennicami.

Pojawienie się w miastach bez wcześniej zarezerwowanych miejsc noclegowych również okazało się strzałem w dziesiątkę.

W Mediolanie jedynym miejscem dostępnym w bardzo krótkim czasie był gorący klasztor, w którym wciągnęliśmy walizki do surowego pokoju pierwotnie przeznaczonego dla zakonnic.

Nasze jednodniowe wycieczki były tak kiepsko zaplanowane, że ledwo zarysowaliśmy powierzchnię oszałamiającego krajobrazu Sieny, a nasza wycieczka do Krzywej Wieży w Pizie była tak pospieszna, że ​​pamiętam tylko, że tam byłam.

Przetrwanie upału

Podróż, która zmieniła moje życie - Włochy - Tamara Hardingham-Gill

Para zmagała się z upałami podczas pobytu w stolicy Włoch.

Tamary Hardingham-Gill

Niemniej jednak, zanim dotarliśmy do Rzymu, przekonaliśmy się, że jesteśmy doświadczonymi poszukiwaczami przygód — aczkolwiek doświadczonymi podróżnikami z butami wystarczającymi na kilka miesięcy.

Jednak rosnące upały w połowie sierpnia zaczęły zbierać swoje żniwo, powodując spektakularne załamania.

Moja siostra wciąż przypomina mi czas, kiedy zapytałem ulicznego sprzedawcę przed Koloseum o cenę butelki coli.

— Dwanaście tysięcy lirów — odpowiedział. To było wtedy równowartość około pięciu dolarów — dużo do wydania na napój gazowany.

Na tym etapie prawie majacząc, zacząłem grzebać w torebce w poszukiwaniu gotówki, zanim odciągnęła mnie moja niedowierzająca siostra.

„Naprawdę zamierzałeś zapłacić 12,000 XNUMX lirów za koks?” zapytała mnie.

„Jestem po prostu tak spragniony”, powiedziałem, brzmiąc jak maluch wpadający w złość.

Po kolejnym upalnym popołudniu zwiedzania zostaliśmy zaczepieni przez bardzo przyjaznego przewodnika, który zaoferował nam bilety na drogie wycieczki autobusowe po mieście z możliwością wsiadania i wysiadania na dowolnych przystankach.

Patrzyliśmy na nią z pogardą. Czy nie zdawała sobie sprawy, że jesteśmy „prawdziwymi” podróżnikami. Jeśli chodzi o nas, luksusowe wycieczki autokarowe były przeznaczone dla rozpieszczonych turystów przebywających w eleganckich hotelach.

Wyraźnie nas wszystkich źle odczytała. Wyobrażam sobie, że nasze nieskazitelne stroje zmyliły ją z tropu — chociaż nasz wygląd psuły raczej siniaki na nogach po uderzeniu tymi ciężkimi walizkami.

Zabawnie zgraliśmy się z oddanymi turystami, którzy nadal kręcili głowami z niedowierzaniem za każdym razem, gdy pojawialiśmy się w nowym miejscu z bagażami, które tylko stawały się cięższe, gdy oddaliśmy się kolejnym zakupom.

Kiedy przyszło się spakować i ruszyć dalej, dyszeli, gdy patrzyli, jak siedzimy na skrzyniach, aby zamknąć zamki błyskawiczne.

Wenecja lub spłukane

Podróż, która zmieniła moje życie - Włochy - Tamara Hardingham-Gill

Wenecja była ostatnim przystankiem podczas ich obfitującej w wydarzenia włoskiej wizyty.

Tamary Hardingham-Gill

Kiedy po raz pierwszy przyjechaliśmy do Włoch, wyobrażaliśmy sobie, że każdego wieczoru spędzaliśmy czas w barach i klubach nocnych.

Ale szybko zdaliśmy sobie sprawę, że imprezowanie to często ostatnia rzecz, jaką chcesz robić po wyczerpującym dniu chodzenia po muzeach, galeriach sztuki i butikach.

To powiedziawszy, staraliśmy się nie opuszczać żadnego większego miasta bez przynajmniej jednego spróbowania jego nocnego życia.

Ostatniego wieczoru w Rzymie zostaliśmy zaczepieni na Schodach Hiszpańskich przez grupę amerykańskich turystów, którzy brali udział w oficjalnym indeksowaniu barów – czynności od dawna zakazanej w stolicy Włoch.

Przekonali nas do przyłączenia się i świetnie się bawiliśmy. To było tak hałaśliwe, jak możesz sobie wyobrazić, z bezmyślnymi grami alkoholowymi i mnóstwem nietrzeźwych rozmów.

Ale po spędzeniu tylu czasu tylko z jedną osobą, wspaniale było przebywać w towarzystwie tak wielu nieznajomych, nawet jeśli ledwo mogli wstać.

Następna była Wenecja, nasz ostatni przystanek. Ale nasze typowo chaotyczne relacje z rozkładem jazdy pociągów oznaczają, że przegapiliśmy bezpośrednie połączenie, decydując się zamiast tego na przerwanie podróży na kilka godzin we Florencji.

Co może pójść nie tak? Jak się okazuje, mnóstwo.

Po nieudanej próbie obejrzenia „Narodzin Wenus” Botticellego – kolejka do Galerii Uffizi była szalona – nieśmiało wróciliśmy na dworzec, by czekać na nasz pociąg.

W trakcie podróży bez żadnego konkretnego powodu wymienialiśmy się torbami, a będąc bezużytecznymi podróżnikami, zdecydowaliśmy się trzymać oba paszporty w tej samej torbie.

Po godzinie naszej podróży pociągiem do Wenecji spojrzałem na nasz bagaż i zdałem sobie sprawę, że brakuje jednej torby.

Zostawiliśmy go na podłodze peronu we Florencji, zakładając, że odebrał go ten drugi. Wysiedliśmy z pociągu na następnym przystanku i wróciliśmy. Torba i nasze paszporty już dawno zniknęły.

Po zaalarmowaniu pracowników stacji zabrano nas do biura i poproszono o wypełnienie formularza opisującego torbę i jej zawartość.

Zalałam się łzami, wyobrażając sobie, że będę musiała rozbić obóz w ambasadzie brytyjskiej, aby uzyskać zastępcze dokumenty podróży i nigdy nie dotrzeć do Wenecji, moje ciężkie łzy zaczęły niszczyć papierkową robotę, którą wypełniałem.

W chwili mojej najgłębszej rozpaczy przez drzwi weszła bardzo drobna Włoszka.

— Tamara — powiedziała podekscytowana. – Mam twoją torbę. Czysta radość, którą poczułem w tym momencie, nie da się wyrazić słowami.

Początek końca

Podróż, która zmieniła moje życie - Włochy - Tamara Hardingham-Gill

Po marzeniu o nocnej przejażdżce gondolą jako dzieci, para mogła przeżyć to razem.

Tamary Hardingham-Gill

Kilka godzin później wsiedliśmy do kolejnego pociągu do Wenecji, decydując się na szybszy i droższy, aby nadrobić stracony czas.

Wszystko budowało się do tego i było tak magiczne, jak sobie wyobrażaliśmy — nawet pomimo toru przeszkód ze schodów i brukowanych ulic między stacją a naszym hostelem.

Odwiedziliśmy Piazza San Marco i most Rialto i lubiłem gubić się w maleńkich krętych uliczkach i odkrywać małe butiki i kawiarnie, a także nowość, jaką jest podróżowanie autobusami wodnymi.

Zrobiliśmy małą fortunę na nocnej przejażdżce gondolą, aby w pełni doświadczyć niedźwiedzia Yogi. To było warte każdego grosza i na szczęście oznaczało, że mieliśmy mniej pieniędzy do wydania na rzeczy, aby nasze walizki były cięższe.

Nasz ostatni dzień był katastrofalny. Straciliśmy się na wiele godzin i obwinialiśmy się o zmarnowany czas na poszukiwania, kiedy w końcu połączyliśmy się na kilka godzin przed naszym lotem do domu do Londynu.

Lot był opóźniony, podobnie jak nasz bagaż, którego do tej pory, co zrozumiałe, mieliśmy już dość.

Do domu wróciliśmy dopiero we wczesnych godzinach rannych, a do tego czasu ledwo ze sobą rozmawialiśmy.

Jednak z perspektywy czasu nie miałbym tego w żaden inny sposób.

Chociaż na przestrzeni lat kilkakrotnie wracałem do Włoch, nigdy nie udało mi się odtworzyć magii tej podróży.

W następnych latach moja siostra i ja spędzałyśmy razem dużo więcej wakacji — na Maui, Rio de Janeiro i Nowym Orleanie — zawsze z walizkami, a nie z plecakami.

Nagle przestaliśmy podróżować we dwoje. Nie było na ten temat rozmowy. Tylko cicha umowa, że ​​ta część naszego życia się skończyła — przynajmniej na razie.

Kiedy powiedziałem jej, że piszę o jednej z naszych licznych eskapad, przerwała i zapytała „która podróż?”

„Włochy, oczywiście”, odpowiedziałem.

"Naprawdę?" powiedziała z uśmiechem. "To idealne. Myślę, że to jest najlepsze, na jakie kiedykolwiek wyglądaliśmy. To są świetne zdjęcia.”

W końcu warto było nosić te walizki pełne ubrań.

Źródło: http://rss.cnn.com/~r/rss/cnn_topstories/~3/PMr5GKG4_DM/index.html

spot_img

Najnowsza inteligencja

spot_img