Logo Zephyrnet

Hillary Clinton: Rok 2024 to „punkt zerowy” dla sztucznej inteligencji i wyborów

Data:

Według Hillary Clinton rok 2024 będzie „punktem zerowym”, jeśli chodzi o potencjalny wpływ sztucznej inteligencji na wybory. 

To będzie ogromny rok wyborczy, w którym ponad cztery miliardy ludzi na tej planecie będzie uprawnionych do głosowania w tej czy innej ankiecie. Oczekuje się, że wyniki generatywnej sztucznej inteligencji przynajmniej w całej tej polityce będą nieuniknione w 2024 r.; obrazy typu deepfake, sfałszowany dźwięk, a tego typu wymyślone przez oprogramowanie elementy będą prawdopodobnie wykorzystywane do prób wpływania na wyborców lub zniechęcania ich, podważania zaufania obywateli do procesów wyborczych i siania podziałów.

Nie oznacza to, że nie należy ufać niczemu ani że wybory zostaną rozpisane. Zamiast tego wszyscy powinni zwracać uwagę na sztuczną inteligencję, jej możliwości i sposoby niewłaściwego wykorzystania.

„To rok największych wyborów na świecie od czasu pojawienia się technologii sztucznej inteligencji, takich jak ChatGPT” – powiedziała była sekretarz stanu USA, senator i pierwsza dama podczas czwartkowego wydarzenia na Uniwersytecie Columbia, na którym omawiała wpływ uczenia maszynowego na globalny rozwój w 2024 r. wybory.

Clinton, która przegrała z Donaldem Trumpem w wyścigu do Białego Domu w 2016 roku, tak osobiste doświadczenie z wyborami próby dezinformacji oraz w jaki sposób technologia może zostać wykorzystana do niegodziwych celów.

Jak powiedziała inna uczestniczka panelu Maria Ressa, dziennikarka, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla i współzałożycielka filipińskiego serwisu informacyjnego Rappler: „Hillary prawdopodobnie znajdowała się w punkcie zerowym wszystkich eksperymentów”.

Nadal jednak fałszywe wiadomości i sfabrykowane obrazy publikowane na Facebooku i innych platformach mediów społecznościowych przed wyborami w 2016 r. są „prymitywne” w porównaniu z „skokiem technologicznym” spowodowanym przez generatywną sztuczną inteligencję, stwierdziła Clinton.

„Zniesławiające filmy o Tobie nie są zabawne – mogę ci to powiedzieć” – dodała. „Ale mając je w taki sposób, że… nie masz pojęcia, czy to prawda, czy nie. To zupełnie inny poziom zagrożenia.”

Były sekretarz bezpieczeństwa wewnętrznego Michael Chertoff, który był także panelistą na zgromadzeniu w Kolumbii, powiedział, że internet należy uznać za „domenę konfliktu”.

W świecie, w którym nie możemy ufać niczemu i nie możemy wierzyć w prawdę, nie możemy mieć demokracji

„To, na co sztuczna inteligencja pozwala wojownikowi informacyjnemu, to bardzo ukierunkowana dezinformacja, a jednocześnie robienie tego na dużą skalę, co oznacza, że ​​dociera to do setek tysięcy, a może nawet milionów ludzi” – wyjaśnił Chertoff.

Jeśli w poprzednich cyklach wyborczych, nawet tych, które miały miejsce zaledwie dziesięć lat temu, partia polityczna lub osoba publiczna drogą elektroniczną wysłała „podżegającą” wiadomość na temat kandydata lub wybranego urzędnika, wiadomość ta mogła spodobać się niektórym wyborcom – ale prawdopodobnie jego zdaniem przyniesie odwrotny skutek i odstraszy wiele innych. 

Jednak dziś przekaz „można dostosować do każdego widza lub słuchacza indywidualnie, tak aby był on atrakcyjny tylko dla niego i nikt inny go nie zobaczy” – stwierdził Chertoff. „Co więcej, możesz wysłać go pod tożsamością osoby znanej i zaufanej przez odbiorcę, nawet jeśli jest to również fałszywe. Dzięki temu możesz naprawdę wysłać wyselekcjonowaną wiadomość, która nie wpłynie negatywnie na innych”.

Ponadto, chociaż ingerencja wyborcza w poprzednie demokratyczne wybory na całym świecie wiązała się z wysiłkami mającymi na celu podważenie zaufania lub przesunięcie głosów w stronę konkretnego kandydata lub od niego – jak np. wtrącanie się na chybił trafił w 2016 r. i jego Hack-and-wyciek Macrona rok później we Francji – groźby wyborcze w tym roku są „jeszcze bardziej niebezpieczne” – stwierdził Chertoff. 

Ma przez to na myśli jakąś wersję superdoładowanej sztucznej inteligencji Wielkie kłamstwo Donald Trump wymyślił i forsował po przegranej w wyborach prezydenckich w 2020 r. z Joe Bidenem, w której przegrany niesłusznie twierdził, że został niesprawiedliwie okradziony ze zwycięstwa, co doprowadziło do szturmu lojalistów MAGA 6 stycznia na Kongres.

Co się stanie, jeśli do zbiorowej świadomości dostaną się fałszywe obrazy lub filmy – rozpowszechniane i wzmacniane za pośrednictwem mediów społecznościowych i aplikacji wideo – które promują tego rodzaju fałszywą narrację, powodując, że duża liczba ludzi da się na to nabrać?

„Wyobraźcie sobie, że ludzie zaczną oglądać filmy lub nagrania audio, które wyglądają jak przekonujące przykłady sfałszowanych wyborów? To jak podpalenie benzyny” – stwierdził Chertoff. „Moglibyśmy mieć kolejny 6 stycznia”.

Dodał, że szkodzi to celom Rosji, Chin i innych narodów, jakim jest podważanie demokracji i siać chaos społeczny. „W świecie, w którym nie możemy ufać niczemu i nie możemy wierzyć w prawdę, nie możemy mieć demokracji”.

Zamiast martwić się, że ludzie zostaną oszukani przez deepfakes, Chertoff stwierdził, że obawia się czegoś przeciwnego: tego, że ludzie nie uwierzą, że prawdziwe obrazy lub nagrania dźwiękowe są legalne, ponieważ wolą alternatywną rzeczywistość. 

„Czy w świecie, w którym mówi się ludziom o deepfake’ach, mówią, że wszystko to deepfake? Dlatego nawet rzeczywiste dowody złego zachowania należy odrzucić” – stwierdził. „A to naprawdę daje licencję autokratom i skorumpowanym przywódcom rządów na robienie, co chcą”. ®

spot_img

Najnowsza inteligencja

spot_img